SNW
Menu
  • My SNW
    • Dołącz do nas!
    • My. Sekcja Narciarstwa Wysokogórskiego KW Kraków
    • Biuletyn 2 – 2019/2020
    • Biuletyn 1 – 2019/2020
  • Współpraca
  • Netykieta
  • Przejścia
  • Wiedza
  • Generacje
  • Sieć Przyjaciół
  • Skimo
    • Kalendarz wyścigów skimo 2022/2023
  • Niejednoznacznie
SNW
  • My SNW
    • Dołącz do nas!
    • My. Sekcja Narciarstwa Wysokogórskiego KW Kraków
    • Biuletyn 2 – 2019/2020
    • Biuletyn 1 – 2019/2020
  • Współpraca
  • Netykieta
  • Przejścia
  • Wiedza
  • Generacje
  • Sieć Przyjaciół
  • Skimo
    • Kalendarz wyścigów skimo 2022/2023
  • Niejednoznacznie
Generacje

Minione tatrzańskie śniegi

Karol Życzkowski
gru 13, 2019 1798 4
Podziel się

Najwyżej postawione osoby w Polsce. Od lewej: Karol Życzkowski, Michał Parocki, Grzegorz Kabała.
Rysy, czerwiec 1992

Każdy zjazd z Zawratu przez Zmarzły Staw na Halę Gąsienicową może być inny. Przyjemność i bezpieczeństwo w istotny sposób zależą od panujących warunków śniegowych, a także od używanego sprzętu i wreszcie od umiejętności jego wykorzystania. Dziś, dzięki prawdziwej rewolucji technicznej, która miała miejsce w ciągu ostatniej dekady, mamy do dyspozycji sprzęt narciarski zupełnie inny niż ten, którego używali autorzy pierwszych tatrzańskich zjazdów. Wtedy – podczas pierwszych zjazdów, na przykład z Hińczowej Przełęczy do Morskiego Oka – margines bezpieczeństwa był znacząco mniejszy niż dziś.

Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, rzadko już można było spotkać w Tatrach narciarzy, stosujących klasyczne wiązane foki oraz wiązania typu Kandahar z ruchomą piętką, z okresu przedwojennego. Nowoczesne klejone foki były wtedy niedostępne w Polsce, dlatego jako młodsze pokolenie narciarzy chodziliśmy na piechotę, torując ślad w śniegu na zmianę, w zwyczajnych butach zjazdowych, z długimi nartami na barkach.

Podejście na Szpiglasową Przełęcz od Doliny Pięciu Stawów. Foto ze zbiorów autora
Barania Przełęcz. Foto ze zbiorów autora

Wyjeżdżając na kilka dni do Pięciu Stawów braliśmy z sobą olbrzymie plecaki, zapakowane sporą ilością jedzenia oraz buty narciarskie na zmianę. Wychodząc ze schroniska na wycieczkę nie zabieraliśmy ze sobą ani plecaka, ani żadnego sprzętu, poza długimi nartami zjazdowymi i kijkami. W ciężkich butach narciarskich podchodziliśmy możliwie prosto, w górę żlebu z nartami na ramieniu, a zjeżdżając trawersowaliśmy pod kolejny żleb. W ten sposób byliśmy w stanie zaliczyć od czterech do sześciu zjazdów przed powrotem do schroniska.

Zjazd z Rysów. Foto ze zbiorów autora

Pierwsze narty z nowoczesnymi wiązaniami turystycznymi i klejonymi fokami zobaczyłem w Dolinie Pięciu Stawów dopiero w roku 1985. Na początku nie byliśmy wcale przekonani do tego rozwiązania, mniemając, że taki sprzęt jest niezbędny w przestronnych dolinach alpejskich, ale nie w maleńkich Tatrach Polskich, gdzie wszędzie byliśmy w stanie wyjść na piechotę. Dopiero w drugiej połowie lat osiemdziesiątych pierwsze wyjazdy Sekcji Narciarskiej KW Kraków w Alpy pokazały nam, że zimą w górach łatwiej jest jednak  przemieszczać się na nartach turowych.

Zjazd z Baraniej Przełęczy. Foto ze zbiorów autora

Gdy wiosną roku 2019 wydawnictwo Podróżnika zorganizowało w Warszawie i Krakowie spotkania autorskie po pojawieniu się III wydania przewodnika Narciarstwo Wysokogórskie w Polskich Tatrach Wysokich, mieliśmy z Józkiem Walą okazję odpowiadać na przeróżne pytania. Wiele z nich dotyczyło historii narciarskiej eksploracji Tatr w drugiej połowie minionego wieku. Kilka osób pytało wprost, skąd wiedzieliśmy, którym żlebem, kto i kiedy przejechał. Otóż, w owym czasie środowisko osób czynnie uprawiających ambitniejszą turystykę narciarską nie było duże. Wchodząc wiosennym wieczorem do schroniska W Dolinie Pięciu Stawów, stojące tam pary nart można było policzyć na palcach, a nawet rozpoznać po nartach ich właściciela (wtedy sprzętu nie wymieniało się często). W tamtych latach, gdy podchodziłem z nartami przez Pustą Dolinkę, najczęściej bywała ona pusta.  A gdy z oddali widziałem pojedynczego narciarza zjeżdżającego z Koziej Przełęczy, z dużym prawdopodobieństwem mogłem sądzić, że będzie to mój znajomy, lub przynajmniej znajomy znajomego, który zatrzyma się podczas zjazdu, by się przywitać i choć na chwile porozmawiać o warunkach śniegowych i tatrzańskich zjazdach. W taki sposób informacje o dokonaniach sezonu rozchodziły się po środowisku, a my mogliśmy weryfikować kompletność przygotowywanego od roku 1988 spisu zjazdów narciarskich w Tatrach Polskich.

Szaleństwa w Dolinie Roztoki. Foto ze zbiorów autora

W obecnych czasach, gdy specjalistyczny sprzęt skiturowy wysokiej jakości jest ogólnie dostępny, obserwuję, że turystyka narciarska stała się bardzo popularna. Podchodząc w pogodny dzień na fokach z Hali Gąsienicowej na Zawrat widzę wiele podchodzących lub zjeżdżających zespołów, które często mijają się w biegu bez nawiązania kontaktu. Z drugiej strony mamy dziś nieporównywalne możliwości kontaktowania się przy pomocy Internetu, dzięki czemu lepiej rozwija się działalność klubów narciarskich i taternickich. Dlatego chciałbym, tu – na łamach bloga Sekcji Narciarstwa Wysokogórskiego KW Kraków, zwrócić się do wszystkich jego czytelników z nieustającą prośbą o przesyłanie relacji, zdjęć i opisów nowych zjazdów narciarskich w Polskich Tatrach Wysokich i Zachodnich na adres:  karol@tatry.if.uj.edu.pl. Zapraszam też do odwiedzenia strony http://chaos.if.uj.edu.pl/~karol/kznarty.html

Podziel się
Autor
Karol Życzkowski
Przewodnik beskidzki i instruktor narciarski PZN. W roku 1991 samotnie zjeżdżał na nartach ścianą Piku Lenina (7134), z nartami zdobył Aconcagua i wiele szczytów alpejskich. W latach 1988-89 - Prezes Sekcji Narciarskiej KW Kraków. W roku 1989 współorganizował pierwszy Memoriał Jana Strzeleckiego w Tatrach oraz kilka późniejszych edycji zawodów.  Współautor przewodnika Narciarstwo Wysokogórskie w Polskich Tatrach Wysokich.  

Poprzedni

Skimo dla samodzielnych

Następny

Zanim dynafity weszły na salony

Komentarze

1 Komentarzy
  1. Maciek Chłopicki
    gru 14, 2019

    Och jak przyjemnie powspominać. Trudno się też nie uśmiechnąć patrząc na ówczesne „kreacje” sportowe. ;))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

KLUB WYSOKOGÓRSKI KRAKÓW
ul. Pędzichów 11/10A,31-152 Kraków
e-mail: kw@kw.krakow.pl www: kw.krakow.pl kontakt z redakcją: snw-redakcja@kw.krakow.pl
Back top