Najwyżej postawione osoby w Polsce. Od lewej: Karol Życzkowski, Michał Parocki, Grzegorz Kabała.
Rysy, czerwiec 1992
Każdy zjazd z Zawratu przez Zmarzły Staw na Halę Gąsienicową może być inny. Przyjemność i bezpieczeństwo w istotny sposób zależą od panujących warunków śniegowych, a także od używanego sprzętu i wreszcie od umiejętności jego wykorzystania. Dziś, dzięki prawdziwej rewolucji technicznej, która miała miejsce w ciągu ostatniej dekady, mamy do dyspozycji sprzęt narciarski zupełnie inny niż ten, którego używali autorzy pierwszych tatrzańskich zjazdów. Wtedy – podczas pierwszych zjazdów, na przykład z Hińczowej Przełęczy do Morskiego Oka – margines bezpieczeństwa był znacząco mniejszy niż dziś.
Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, rzadko już można było spotkać w Tatrach narciarzy, stosujących klasyczne wiązane foki oraz wiązania typu Kandahar z ruchomą piętką, z okresu przedwojennego. Nowoczesne klejone foki były wtedy niedostępne w Polsce, dlatego jako młodsze pokolenie narciarzy chodziliśmy na piechotę, torując ślad w śniegu na zmianę, w zwyczajnych butach zjazdowych, z długimi nartami na barkach.
Wyjeżdżając na kilka dni do Pięciu Stawów braliśmy z sobą olbrzymie plecaki, zapakowane sporą ilością jedzenia oraz buty narciarskie na zmianę. Wychodząc ze schroniska na wycieczkę nie zabieraliśmy ze sobą ani plecaka, ani żadnego sprzętu, poza długimi nartami zjazdowymi i kijkami. W ciężkich butach narciarskich podchodziliśmy możliwie prosto, w górę żlebu z nartami na ramieniu, a zjeżdżając trawersowaliśmy pod kolejny żleb. W ten sposób byliśmy w stanie zaliczyć od czterech do sześciu zjazdów przed powrotem do schroniska.
Pierwsze narty z nowoczesnymi wiązaniami turystycznymi i klejonymi fokami zobaczyłem w Dolinie Pięciu Stawów dopiero w roku 1985. Na początku nie byliśmy wcale przekonani do tego rozwiązania, mniemając, że taki sprzęt jest niezbędny w przestronnych dolinach alpejskich, ale nie w maleńkich Tatrach Polskich, gdzie wszędzie byliśmy w stanie wyjść na piechotę. Dopiero w drugiej połowie lat osiemdziesiątych pierwsze wyjazdy Sekcji Narciarskiej KW Kraków w Alpy pokazały nam, że zimą w górach łatwiej jest jednak przemieszczać się na nartach turowych.
Gdy wiosną roku 2019 wydawnictwo Podróżnika zorganizowało w Warszawie i Krakowie spotkania autorskie po pojawieniu się III wydania przewodnika Narciarstwo Wysokogórskie w Polskich Tatrach Wysokich, mieliśmy z Józkiem Walą okazję odpowiadać na przeróżne pytania. Wiele z nich dotyczyło historii narciarskiej eksploracji Tatr w drugiej połowie minionego wieku. Kilka osób pytało wprost, skąd wiedzieliśmy, którym żlebem, kto i kiedy przejechał. Otóż, w owym czasie środowisko osób czynnie uprawiających ambitniejszą turystykę narciarską nie było duże. Wchodząc wiosennym wieczorem do schroniska W Dolinie Pięciu Stawów, stojące tam pary nart można było policzyć na palcach, a nawet rozpoznać po nartach ich właściciela (wtedy sprzętu nie wymieniało się często). W tamtych latach, gdy podchodziłem z nartami przez Pustą Dolinkę, najczęściej bywała ona pusta. A gdy z oddali widziałem pojedynczego narciarza zjeżdżającego z Koziej Przełęczy, z dużym prawdopodobieństwem mogłem sądzić, że będzie to mój znajomy, lub przynajmniej znajomy znajomego, który zatrzyma się podczas zjazdu, by się przywitać i choć na chwile porozmawiać o warunkach śniegowych i tatrzańskich zjazdach. W taki sposób informacje o dokonaniach sezonu rozchodziły się po środowisku, a my mogliśmy weryfikować kompletność przygotowywanego od roku 1988 spisu zjazdów narciarskich w Tatrach Polskich.
W obecnych czasach, gdy specjalistyczny sprzęt skiturowy wysokiej jakości jest ogólnie dostępny, obserwuję, że turystyka narciarska stała się bardzo popularna. Podchodząc w pogodny dzień na fokach z Hali Gąsienicowej na Zawrat widzę wiele podchodzących lub zjeżdżających zespołów, które często mijają się w biegu bez nawiązania kontaktu. Z drugiej strony mamy dziś nieporównywalne możliwości kontaktowania się przy pomocy Internetu, dzięki czemu lepiej rozwija się działalność klubów narciarskich i taternickich. Dlatego chciałbym, tu – na łamach bloga Sekcji Narciarstwa Wysokogórskiego KW Kraków, zwrócić się do wszystkich jego czytelników z nieustającą prośbą o przesyłanie relacji, zdjęć i opisów nowych zjazdów narciarskich w Polskich Tatrach Wysokich i Zachodnich na adres: karol@tatry.if.uj.edu.pl. Zapraszam też do odwiedzenia strony http://chaos.if.uj.edu.pl/~karol/kznarty.html
Komentarze
1 KomentarzMaciek Chłopicki
Gru 14, 2019Och jak przyjemnie powspominać. Trudno się też nie uśmiechnąć patrząc na ówczesne “kreacje” sportowe. ;))